Nie chciałem takiego prezentu!

Nie chciałem takiego prezentu!

Są Święta. Rodzina gromadzi się przy stole. Z jednej strony czuć ciepłą, przyjemną atmosferę, z drugiej – przebodźcowanie i zmęczenie są już wyraźnie obecne, zarówno u Ciebie, jak i u Twoich dzieci. Przed Wami jednak gwóźdź programu – prezenty.

Twoje dziecko od rana przebiera nogami i od godziny dopytuje: „Już możemy otworzyć? No proszę!!!”

Wreszcie nadchodzi ten moment. Ty swojego prezentu jeszcze nie otwierasz, bo z podekscytowaniem patrzysz na dziecko i czekasz na jego reakcję.

I nagle:
„Nie! Nie chciałem tego! Chciałem co innego…”

Płacz, krzyk… Może nawet trzaskanie drzwiami.

Co wtedy czujesz? Przecież tyle robimy dla naszych dzieci – wkładamy serce w wybór prezentu, wydajemy pieniądze, a tu... taki brak wdzięczności? To naturalne, że możesz poczuć złość, rozczarowanie. Bo gdzie jest to „dziękuję”?

Jednak gdy przyjrzymy się bliżej tym uczuciom, zobaczymy, że kryją się za nimi nasze oczekiwania.

Telewizja, radio i internet od końca października karmią nas obrazami szczęśliwych rodzin przy świątecznych stołach. Widzimy uśmiechnięte twarze, idealnie udekorowane domy i dzieci z radością rozpakowujące prezenty. Te obrazki tworzą w nas wyidealizowaną wizję Świąt – bez trudnych emocji, bez łez, bez krzyków. Nikt nie wspomina o tym, że czasem jest ciężko, że pojawiają się napięcia, zmęczenie czy frustracja.

Te obrazy rodzą w nas oczekiwanie, by i u nas tak było. A pod tym oczekiwaniem idealnych rodzinnych Świąt kryje się jeszcze jedno – oczekiwanie wdzięczności.

„Od rana jestem na nogach – tyle przygotowań, pośpieszu, wymyślania, sprzątania, nakrywania, pakowania i myślenia, żeby wszystko było tip-top, a Ty – niewdzięczny dzieciaku – tak się zachowujesz?”

To nasza świąteczna perspektywa.

A teraz spójrzmy na to oczami dziecka…

Dla dziecka Święta to ogrom emocji. Czekało na ten dzień tygodniami, wyobrażając sobie magiczne chwile, o których słyszało w opowieściach, bajkach czy widziało w reklamach. Dziecko buduje w swojej głowie obraz „czegoś niesamowitego”, ale często samo nie wie, czego dokładnie chce – po prostu marzy o tym, by prezent był idealny.

Znacie ten stan? „Sama nie wiem, czego chcę, ale mam nadzieję, że mój mąż/partner odgadnie :D”.

Kiedy prezent okazuje się czymś, co nie wpisuje się w dziecięce wyobrażenie, rozczarowanie jest szczere. Dziecko nie myśli o tym, że wybór prezentu kosztował Cię wysiłek, czas czy pieniądze. W jego świecie liczy się tylko to, czego nie dostało. Wyrażając swoje emocje, dziecko nie chce Cię zranić – po prostu jeszcze nie umie ukrywać swojego żalu ani spojrzeć na sytuację z perspektywy dorosłego. Więcej o tym mówię TUTAJ.

My, dorośli, gdy dostajemy coś, co nie wydaje nam się przydatne ani ładne, również czujemy rozczarowanie. Mamy jednak coś, czego nie ma nasze dziecko – umiejętność radzenia sobie z frustracją.

Niespełnione oczekiwania → Frustracja → Trudne zachowania

I to jest naturalne. Nie ma rodzica, który spełni każde oczekiwanie dziecka – i dobrze! Dzieci potrzebują nauczyć się radzić sobie z uczuciem frustracji, tak by nie dawało ono o sobie znać w postaci trudnych zachowań w przyszłości.

Jak je w tym wspierać?

Najważniejsze, co możesz zrobić, to nazwać to, co się z nimi dzieje – bo to jest istotą nauki samoregulacji.

Spróbuj powiedzieć:

„Widzę, że jesteś rozczarowany, bo liczyłeś na coś innego. To może być trudne, prawda?”

I już. Bez moralizowania, bez obwiniania. Pokazujemy, że słyszymy i rozumiemy ich emocje. Dajemy im przestrzeń do przeżywania rozczarowania, a jednocześnie uczymy, że to naturalna część życia.

Nie zawsze będzie łatwo, ale dzieci nie potrzebują naszej urazy – potrzebują empatii i przewodnictwa.