Co mówić dziecku o świętym Mikołaju?

Co mówić dziecku o świętym Mikołaju?

Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie historia, którą usłyszałam na jednym ze spotkań z rodzicami:

Mała Zosia, około pięcioletnia, z niecierpliwością czekała na Święta Bożego Narodzenia. Jak większość dzieci, marzyła o prezentach, które miały znaleźć się pod choinką. W tym roku jednak było coś zupełnie nowego – rodzice zainstalowali aplikację, dzięki której Zosia mogła rozmawiać z Mikołajem. To wszystko wydawało się jej zupełnie prawdziwe. Mikołaj znał jej imię, pytał, czy była grzeczna i z ciepłym uśmiechem kiwał głową, gdy zapewniała go, że tak.

Rodzice, widząc jej zaangażowanie, postanowili to nieco wykorzystać – zwłaszcza, gdy Zosia zachowywała się w trudny dla nich sposób. Pewnego popołudnia, po długim dniu, Zosia była zmęczona i nie chciała posprzątać zabawek w salonie. W złości wyrzuciła klocki na podłogę i usiadła z obrażoną miną. Tata, który akurat siedział przy stole, powiedział żartobliwie:

– Ciekawe, czy Mikołaj widział to zachowanie… Może sprawdzimy w aplikacji?

Zosia natychmiast spojrzała na niego z przerażeniem.

– Nie! – krzyknęła, a potem szybko dodała: – Mikołaj na pewno nie widział!

- Oj widział, widział – ciągnął tata.

Zosia nie czekała ani chwili dłużej. Rzuciła się biegiem do salonu, zaczęła zbierać klocki z podłogi, a potem zawołała:

– Przepraszam, Mikołaju! Już posprzątałam! Obiecuję, że będę grzeczna!

Przytaczam tę historię, bo gdy jej słuchałam, poczułam jak cienka jest granica pomiędzy tym, że chcemy uczynić świat małego dziecka magicznym a manipulacją i nazwijmy to wprost – oszukiwaniem naszego człowieka.

Co warto wiedzieć o rozwoju psychicznym dziecka?

Dzieci w wieku przedszkolnym poruszają się na granicy świata wyobrażonego i rzeczywistego. Ich bujna wyobraźnia pozwala im dostrzegać Mikołaja na saniach sunących po nocnym niebie czy wyobrażać sobie, że elfy pracują w tajemniczej fabryce prezentów, skrywającej się gdzieś pod biegunem północnym. W tych latach, granice między fantazją a rzeczywistością są płynne, a magia, w którą wierzą, wydaje się im tak samo prawdziwa, jak otaczający ich świat. Więcej o rozwoju psychicznym dziecka mówię TUTAJ.

Jednak w tej fascynującej grze wyobraźni trzeba być uważnym. Nie można pominąć emocjonalnego wpływu całego "szaleństwa" związanego z Mikołajem. Ekscytacja, która pojawia się już od końcówki listopada, może być dla wrażliwych dzieci trudna do opanowania. Długie rozmowy o Mikołaju, nieustanne pytania o listy i dopytywanie o to, co chce dostać.

Dzieci w tym wieku są bardzo wrażliwe na sygnały płynące od dorosłych i mają tendencję do brania wszystkiego dosłownie. Pojawiają się oczekiwania wobec dziecka, by na prezenty "zasłużyło" swoim nienagannym zachowaniem. Och, gdyby tylko ten Mały Człowiek to potrafił. Słowa w rodzaju „Mikołaj patrzy” czy „Mikołaj wpisze cię na listę niegrzecznych dzieci” mogą wywołać nie tylko poprawę zachowania, ale też niepotrzebny lęk czy poczucie, że są oceniane w sposób, który trudno im zrozumieć. Więcej o tym dowiesz się TUTAJ.

Czy naprawdę chcemy, aby dziecko czuło się oceniane przez wyimaginowaną postać?

No i "magicznie" często dzieje się odwrotnie z zachowaniem dziecka. Przeciążony układ nerwowy dziecka przez trwający od kilku tygodni stan ekscytacji, zniecierpliwienia i tym samym sporego pobudzenia, daje o sobie znać w postaci trudnych zachowań, a Ty zastanawiasz się, czy ktoś Ci nie podmienił dzieciaka... Z bezsilności wykrzykujesz "to chcesz te prezenty czy nie? Bo zachowujesz się jakbyś nie chciał!" i mamy błędne koło..

Warto pamiętać, że wyobraźnia jest nie tylko źródłem radości, ale także wrażliwości. Dziecko może zachwycać się Mikołajem, ale jednocześnie głęboko przeżywać jego „dezaprobatę”. Dlatego lepiej jest podchodzić do tej granicy świata wyobrażonego i rzeczywistego z wyczuciem – tak, by magia świąt pozostała przyjemnym doświadczeniem, a nie źródłem presji czy stresu.

Mikołaj: prawda czy fikcja, na której budowane są ciepłe wspomnienia?

Z jednej strony mamy rodziców, którzy pamiętają swoje dziecięce lata z nostalgią – radość oczekiwania na Mikołaja, dreszczyk emocji przy odkrywaniu prezentów z samego rana i sprawdzanie czy marchewka, ciasteczka i mleko zniknęły. Ci rodzice argumentują, że magia świąt oparta na postaci Mikołaja rozwija wyobraźnię dziecka, buduje piękne wspomnienia i wzmacnia rodzinne tradycje.

Z drugiej strony są rodzice, którzy obawiają się negatywnych konsekwencji wprowadzenia dziecka w świat fikcji. Wiele osób wspomina, jak bolesne było odkrycie, że Mikołaj nie istnieje. Dzieci, które odkrywały tę prawdę, często czuły się oszukane przez swoich najbliższych. Zaufanie do rodziców mogło zostać naruszone, a emocje związane z "kłamstwem" pozostawały z nimi na długo.

Co więc mówić dziecku?

Nie jestem zwolenniczką okłamywania dzieci, nawet jeśli chodzi o to, by poczuły magię świąt. Dlatego lubię przedstawiać dzieciom Świętego Mikołaja jako prawdziwą postać i związaną z nim historię/legendę - o tym, że był człowiekiem niezwykle empatycznym, czynił dobro, obdarowywał innych prezentami, by sprawiać im radość.

Mimo tego, moja 5-letnia córka, przychodzi co roku z przedszkola i mówi, że przyszedł do nich prawdziwy Mikołaj i powtarza historie, które usłyszała od innych dzieci, czy zobaczyła w bajkach, że Mikołaj lata saniami i daje prezenty wszystkim dzieciom. Nie narzucam jej swojej prawdy, ani wcale nie wyprowadzam jej na siłę z błędu. Nie chcę odbierać jej tego w co wierzy. Interesuję się tym, co mówi i pytam:

"Tak? Naprawdę? Chyba sporo myślisz o tym Mikołaju. Opowiesz mi?"

"Pani w przedszkolu mówiła, że istnieje naprawdę!" - mówi z wielką ekscytacją.

"A Ty jak myślisz?"

"No jest! Był u nas w przedszkolu i dawał nam prezenty!"

"A jak się tam dostał?"

"No przyleciał saniami z reniferami. Po niebie."

"ŁAŁ! Myślisz, że to możliwe?"

"Nie chyba, nie..." - powątpiewa córka – "To ten Mikołaj istnieje czy nie, Mamo?"

Dopiero, gdy pyta, to opowiadam jej o swojej perspektywie – o tym, że Mikołaj żył na świecie wiele lat temu, urodził się w mieście o nazwie Mira i czynił wiele dobrego dla innych. A teraz wiele ludzi chce go naśladować.

Do tych rozmów, co roku włączam też wyjaśnienia o tym, że każde dziecko, bez wyjątku, powinno dostać prezent.

Któregoś roku moja starsza córka, groziła młodszej, że nie dostanie prezentu, bo ją uszczypnęła.

„A myślisz, że Mikołaj nie przyniesie prezentu komuś, kto czasem się źle zachowuje?”

„No, chyba tak…” – odpowiedziała niepewnie. - "Tak mówił Staś w przedszkolu."

"Wiesz, niektórzy rodzice czasem tak mówią swoim dzieciom, bo zależy im żeby zachowywały się tak jak Oni proszą. Ale myślisz, że Mikołaj mógłby naprawdę nie przynieś komuś prezentu, tylko dlatego, że zrobił coś niemiłego? Każdy z nas czasem zachowuje się nie najlepiej, bo jesteśmy tylko ludźmi, prawda? To jest normalne. Ja myślę, że prezenty dostają wszyscy, bo chodzi o to, by drugiemu człowiekowi sprawić przyjemność, niezależnie od jego zachowania."

Magia, wyobraźnia i prawda.

Nie ma jednej właściwej odpowiedzi na pytanie, czy warto mówić dzieciom prawdę o Mikołaju. Każda rodzina ma swoje podejście, które najlepiej wspiera jej wartości i potrzeby. Ważne jest jednak, aby słuchać dzieci, interesować się ich perspektywą i być uważnym na emocje, jakie towarzyszą im w tym wyjątkowym czasie. Jeśli decydujemy się na budowanie magii świąt wokół Mikołaja, róbmy to w sposób, który nie buduje lęków czy poczucia presji.

A jeśli postanowimy wprowadzać prawdę, zadbajmy o to, by była ona przedstawiona jako coś pięknego – historia o empatii, dobroci i radości z obdarowywania innych.